Warto pytać Boga o to, co najważniejsze

KOMENTARZ DO EWANGELII Z XXXI NIEDZIELI ZWYKŁEJ W ROKU B – Mk 12, 28b-34

Profesor filozofii stanął przed swymi studentami i położył przed sobą kilka przedmiotów. Kiedy zaczęły się zajęcia, wziął spory słoik i wypełnił go po brzeg dużymi kamieniami. Potem zapytał studentów, czy ich zdaniem słój jest pełny, oni zaś potwierdzili. Wtedy profesor wziął pudełko żwiru, wsypał do słoika i lekko potrząsnął. Żwir oczywiście stoczył się w wolną przestrzeń między kamieniami. Profesor ponownie zapytał studentów, czy słoik jest pełny, a oni ze śmiechem przytaknęli. Profesor wziął pudełko piasku i wsypał go, potrząsając słojem. W ten sposób piasek wypełnił pozostałą jeszcze wolną przestrzeń.

Profesor powiedział: Chciałbym, byście wiedzieli, że ten słój jest jak Wasze życie. Kamienie to ważne w życiu rzeczy: Wasza rodzina, Wasz współmałżonek, Wasze dzieci, Wasze zdrowie. Gdyby nie było wszystkiego innego, Wasze życie i tak byłoby wypełnione. Żwir to inne, mniej ważne rzeczy: pieniądze, mieszkanie albo samochód. Piasek symbolizuje całkiem drobne rzeczy w życiu, w tym Waszą pracę. Jeśli nie włożymy kamieni jako pierwszych, później nie będzie to możliwe. Jeżeli najpierw napełnicie słój piaskiem, nie będzie już miejsca na żwir, a tym bardziej na kamienie. Tak jest też w życiu: jeśli poświęcicie całą Waszą energię na drobne rzeczy, nie będziecie jej mieli na rzeczy istotne. Dlatego ważne jest, by zadać sobie pytanie: CO STANOWI KAMIENIE W MOIM ŻYCIU? Następnie włożyć je jako pierwsze do słoja i dbać o nie. Zostanie Wam jeszcze dość czasu na inne sprawy. Zważajcie przede wszystkim na kamienie – one są tym, co się naprawdę liczy. Reszta to piasek.

Każdy z nas musi rozpoznać, co w jego życiu jest kamieniem, co żwirem, a co piaskiem i działać zgodnie z tymi wartościami. Czasem dojście do tego zabiera trochę czasu…

Dziś ludzie nie mają ochoty na stawianie tego rodzaju pytań.

Katastrofa lotnicza, która wydarzyła się 14 sierpnia 2005 roku, należała do najdziwniejszych w historii lotnictwa. Podczas prac serwisowych źle ustawiono urządzenia odpowiedzialne za poziom tlenu. Już po kilkunastu minutach cała załoga i pasażerowie stracili przytomność. Samolot doleciał do celu na autopilocie i krążył nad lotniskiem do czasu, gdy skończyło się paliwo. Wtedy runął na ziemię.

Ta tragedia może być metaforą sytuacji kulturowej Zachodu. Tu nie stawia się pytań o to, co najważniejsze. I zaczynamy się dusić w świecie bez zasad, bez fundamentów, ostatecznie bez Boga. Ale, póki co, lot trwa, autopilot włączony.

Dominuje ideologia odrzucenia Boga jako najwyższego autorytetu. Nie ma niczego, co byłoby obiektywne.

Jedynym absolutem jest wolność jednostki, która nie musi brać odpowiedzialności za nic i za nikogo, która ma prawa, ale nie ma obowiązków. W rezultacie tworzymy społeczeństwa bezideowych egoistów, konsumentów życia. Dorośli dziecinnieją – tylko dzieciom wydaje się, że nie ma żadnych granic. Dziś powtarzają to dorośli: eksperci, politycy, gwiazdy. Świat powinien być wielkim kolorowym placem zabaw.

Jeśli tu jesteśmy, jesteśmy w kościele, to znaczy, że nie wyłączyliśmy myślenia. Nie chcemy pustego, bezmyślnego życia na autopilocie. Pragniemy pytać o to, co najważniejsze, by wiedzieć, jak żyć.

Ewangelia odsłania nam jedną z bardzo ważnych prawd: nie można byle gdzie, byle kogo i byle jak pytać o rzeczy najważniejsze. Trzeba otworzyć się na Boga.

Pierwsze jest: Słuchaj Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jedyny.

Podstawę wiary stanowi prawda: Bóg mówi, człowiek słucha; Bóg daje, człowiek przyjmuje; Bóg działa, człowiek podlega działaniu; Bóg kocha, człowiek pozwala się kochać.

Pan jest jedyny.

Łatwo przyjąć Boga, jako tylko jednego z wielu bogów, natomiast szalenie trudno przyjąć, że On jest jedyny. Kiedy człowiek stawia cudzych bogów obok Boga Jahwe, prawdziwa wiara staje się już niemożliwa. Zaczyna się bowiem manipulowanie Bogiem jedynym.

Będziesz miłował Pana, Boga swego, (…) swoim sercem, (…) swoją duszą, (…) swoim umysłem, (…) swoją mocą, to znaczy, że uznasz, że wszystkie płaszczyzny życia są przejawem nieskończonej miłości Boga. Uznasz, że nie ma w tobie nic, co nie byłoby przejawem miłości Boga.

Będziesz miłował bliźniego swego — to znaczy zaufasz bliźniemu, jemu powierzysz swoje życie. Równocześnie będziesz tak żył, żeby twój bliźni mógł się tobie powierzyć. Będziesz tak żył, abyś stał się godnym jego zaufania.

Warto pytać Boga o to, co najważniejsze. Bo szczęśliwi są ci, którzy wiedzą, że nie wypełnili swego życia piaskiem spraw przypadkowych, drugorzędnych. Bo znaleźli czas na to, co naprawdę się liczy.

ks. Arkadiusz Okroj