Uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego

Fundamentem Dobrej Nowiny, Ewangelii, jest Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Prawda o zmartwychwstaniu wyrosła z ciszy grobu Pańskiego. W ciszy trzeba dojrzeć do przyjęcia prawdy o zmartwychwstaniu.

Każdy z nas bardzo indywidualnie przeżywa proces dojrzewania do przyjęcia tej prawdy. Inaczej dorosła do przyjęcia tej prawdy Maria Magdalena, inaczej biegnący do grobu Apostołowie Piotr i Jan, jeszcze inaczej Tomasz.

Ciekawie został zarysowany proces dojrzewania do otwarcia się na prawdę o zmartwychwstaniu w przypadku dwóch uczniów zmierzających do Emaus. Kleofas i drugi, bezimienny (zatem każdy z nas), bardzo dobrze znali Jezusa. Słuchali Jego nauki i byli świadkami cudów. Wielkim ciosem było dla nich widzieć Go ukrzyżowanego. Odprowadzając Go do grobu, pogrzebali w nim także swoje nadzieje. Trzy dni później powracali do codziennego życia. Wszystko skończyło się na krzyżu. Nauczanie Jezusa, Jego cuda, uzdrowienia, nie miały już sensu. Podjęli ryzyko zaufania, dlatego ich rozczarowanie było tak głębokie. W słowach „A myśmy się spodziewali…” brzmi ich rozczarowanie. Słońce nadziei w ich sercach chyliło się ku zachodowi i gasło. Przeszłość nie miała sensu, „dziś” było bolesne i niezrozumiałe, przyszłość zamknięta, nieznana.

Wielu z nas idzie przez życie bez nadziei, zawiodło się na ludziach, strukturze, na sobie. Wielu jest rozczarowanych życiem, a nawet Panem Bogiem. Przeżywamy swoje ciemności. Kończą się nasze siły, jesteśmy chorzy, z każdym dniem jest coraz gorzej.

Tak było z uczniami zmierzającymi do Emaus. Byli świadkami śmierci, a jedynie reporterami, sprawozdawcami zmartwychwstania. Nie rozpoznali Jezusa, ponieważ ich oczy zasłonięte były kataraktą rozczarowania. Znali Pisma, ale ich nie rozumieli. „Nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi, że On ma powstać z martwych.” Jezus widzi jednak ich serca, nazywa problem, z którym muszą się zmierzyć. Mówi „nie rozumiecie”.

To, co sprawia, że cierpimy najbardziej, to nie sam ból, ale to, że nie rozumiemy, nie widzimy sensu cierpienia. Jezus zaczyna leczyć ten ból, wyjaśniając Pisma, przede wszystkim tajemnicę krzyża w planie Boga. Uzdrawia Słowem. Nie każe patrzeć w „lepszą przyszłość”, nie mówi „jutro będzie lepiej”, ale rozpoczyna od nadania sensu przeszłości. Wyjaśnia sens krzyża. Porządkuje życie w kluczu historii zbawienia.

Gdy dochodzą do Emaus, okazuje, jakby chciał iść dalej. Przymuszają Go: zostań! Zostań, bo w naszym życiu zapada zmierzch. I Jezus, widząc ich rozczarowanie, zmienia swój plan. Rozpoznają Go, gdy łamie chleb. Ich rany zostają zaleczone. Odnajdują sens Bożego planu: odkrywają, że cierpienie ma sens, nie jest bezowocne!

Zanim staniemy się świadkami w Jerozolimie, musimy poddać się formacji przez Słowo, iść do Emaus, abyśmy zostali uzdrowieni z rozczarowań, które przeszkadzają nam w rozpoznaniu Jezusa w naszym życiu, w konkretnych sytuacjach.

Uczniowie wracają tą samą drogą, ale to nie jest taka sama droga. Idąc do Emaus, byli świadkami śmierci. Wracają jako świadkowie śmierci i zmartwychwstania! Gdy szli z Jezusem, nie rozpoznali Go. Teraz, gdy zniknął im z oczu, rozpoznają Go. Zniknął z ich oczu, ale teraz żyje w ich sercach. Frustracja, lęk znikają. Stają się Apostołami – niosą innym Słowo. Teraz oni usuwają zwątpienie, lęk. Aby stać się Apostołem, świadkiem Zmartwychwstałego, trzeba przeżyć swoją drogę do Emaus – dojrzeć przez zasłuchanie się w Słowo do doświadczenia wielkiej tajemnicy wiary – prawdy o zmartwychwstaniu Chrystusa.

Takim świadkiem Zmartwychwstałego był dla nas Sługa Boży Jan Paweł II. „Jeżeli ty jesteś – Bóg jest!” – tak wołali młodzi. Byli pod wrażeniem jego czystej, głębokiej wiary. On znał Słowo, rozumiał je i nim żył.

 

Z okazji Świąt Zmartwychwstania Pańskiego
życzmy sobie zasłuchania w Słowo, które rodzi wiarę.
Wiary, która pozwoli nam Go rozpoznać po łamaniu chleba.
Żyjmy tym Słowem.
Bądźmy w swym życiu radosnymi świadkami
prawdy o zmartwychwstaniu.
W blasku tej prawdy wszystko nabiera sensu.

Błogosławionych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego!

 ks. Arkadiusz Okroj